Będąc za granicą oprócz wyrobów regionalnych często przywozimy też słodycze. Najchętniej takie, których nie ma u nas. A, że niestety jest takich dużo czasami ciężko się zdecydować co kupić. We Francji asortyment właściwie wszystkich marek produkujących słodycze jest większy. Najwięcej nowości można zaobserwować z produktów Milki. I choć uwielbiam ich czekolady to zdecydowałam się na inny wybór. Zdrowszy, bardziej nietypowy i mniej popularny.
Gorzka czekolada z karmelem od Nestle.
Była też waniliowa, ale chyba wolałam coś bardziej chrupiącego ;p
Bo karmel tu chrupie i to jak, można go nawet pomylić z ciasteczkami, ale mi to wcale nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie ;)
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to nietypowy kształt kawałków czekolady. Dzięki temu prostemu zabiegowi wydaje się ona być bardziej luksusowa i wyrafinowana. Cała tabliczka dzieli się na 24 takie kawałki, co tylko jest jej plusem, lubię bowiem, że jem tabliczkę czekolady długo, a nie w kilku kęsach ;p
karmel wspaniale chrupie o dodaje delikatnej słodyczy gorzkiej czekoladzie. A jest ona pyszna, prawdziwie gorzka. Zawartość kakao to 60%, a więc jest przyzwoicie.
Jedynym jej minusem jest dość duża zawartość cukrów, jak na czekoladę gorzką. To zasługa karmelu, więc nie ma się czego doczepić.
Polecam ją bardzo, gdyby pojawiła się w Polsce byłaby u mnie częstym gościem. A tak mogę jedynie wspominać i grzebać w pustym sreberku.
Długo jeszcze będę ubolewać nad tym, że tak wielu słodyczy nie ma w Polsce. Stojąc w sklepie w Paryżu długo liczyłam czego u nas nie ma. I nie był to tylko asortyment czekolad Nestle.
Tu w Niemczech czasem taką kupuję. Niezła. ;) Mieszkam tu i nie jest mi szkoda, że nie ma jej w Polsce, ale gdybym była jednak w Polsce, byłoby mi przykro, że jej nie ma.
OdpowiedzUsuńJak tylko pojawi sie u nas, polece do sklepu, mmm!
OdpowiedzUsuń