Ostatnio zrobił się ze mnie prawdziwy fasolożerca, nadrabiam chyba jakieś nieznane mi do tej pory zaległości ;) Moi rodzice patrzą już na mnie trochę dziwnie kiedy wkładam do koszyka kolejną i kolejną puszkę fasoli. Chociaż chyba już przyzwyczaili się do mojej niecodziennej pasji do eksperymentów kulinarnych. Co więcej mimo, że o jej niesamowitych właściwościach i jeszcze lepszych zastosowaniach wiedziałam od dawna (m. in. tort czekoladowy z fasoli) to wymyślam na nią coraz to nowe sposoby i zastosowania. Fasola nowym królem kuchni. Przynajmniej mojej. Przynajmniej póki nie znajde nowej "ofiary".
Od dawna chciałam zrobić tą pastę do kanapek, byłam ciekawa jak smakuje pasta z fasoli, choć znam doskonale jej smak z innych dań, ale ta propozycja wydała mi się wyjątkowo kusząca. I nie zawiodłam się. Jest naprawdę pyszna.
Wegetariańska fasolowa pasta do chleba
1 puszka fasoli konserwowej czerwonej
2-3 łyżki oleju
1 ząbek czosknu
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1 łyżeczka tymianku/oregano
sól
Fasolę blendujemy na gładko z olejem (jego ilość dodajemy właściwie wedle własnych upodobań co do gęstości pasy- możemy nawet całkiem z niego zrezygnować i zmiksować pastę dolewając wody spod fasoli- wtedy uzyskamy już super dietetyczną wersję pasty). Doprawiamy do smaku i ponownie miksujemy. Przechowujemy w lodówce.
A już niedługo dodam kolejne z fasolowych wariacji tym razem na słodko, ale też do chleba.
Smacznego ;))
Takiej pasty nie jadłam, ale fasolę... nawet lubię. Może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńświetny pomysł! wypróbuję zdecydowanie gdyż pasuje do mojej diety :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkie pasty do chleba, ta fasolowa mi się podoba :) muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł na pastę. u Ciebie uczę się kolejnych, zaskakujących zastosowań dla fasoli :)
OdpowiedzUsuńpycha...ja robiłam do tej pory tylko z białej, może warto też wziąć się za czerwoną :) pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz na Twoim blogu i widzę że bardzo lubisz gotowanie itd.
OdpowiedzUsuńMyślę że zostanę tu na dłużej;) Twój blog z pewnością ląduje w zakładkach i obserwowanych:D
A co do pasty.. Nie jestem jakoś do końca przekonana, chociaż wygląda dość apetycznie. Po prostu trzeba spróbować!:)
Pozdrawiam:*
Dodaj proszę w poście info, że przepis bierze udział w akcji (wraz z linkiem do zaproszenia) bądź banerek. Inaczej nie będę mogła dodać wpisu do akcji strączkowej a tego bym nie chciała:)
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie,ale co z tzw."wiatrami"?Nie wierzę,żeby po takim jedzeniu nie pojawiły się w jelitach krępujące,po uwolnieniu,gazy.Chyba,że po obfitym,fasolowym posiłku ,należy się udać na odosobnienie:).
OdpowiedzUsuńPyszne!!! nie miałem ostrej papryki więc dodałem słodką i pieprz cayenne, na to ogórek kiszony, niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo fajny.Na pewno spróbuję.Zastanawiam się tylko,czy fasolę można samemu zgotować?
OdpowiedzUsuń