Obiecałam być tu częściej, natomiast jestem coraz rzadziej i to nie tylko we wpisach ale tym rzem niestety również na Waszych blogach i w Waszych komentarzach. Tym razem jednak mam usprawiedliwienie- coraz lepiej rozwijająca się moja druga pasja, która zaczęła być może przeradzać się w coś konkretniejszego, może zrobię o tym kiedyś tu wpis, zupełnie nie kulinarny ;)
Jednak jeść coś trzeba, a szczególnie przy pracy ;) dlatego nie rezygnuję z gotowania ani z eksperymentów, może nie są one tak częste, ale są ;) Bo w końcu gotowanie to też moja pasja i miłość.
Te ciasteczka zrobiłam przez przypadek, przepis jest praktycznie taki sam jak na kruche ciasto light lub pieczone faworki, jednak dzięki dodatkowi kakao i przetrzymaniu w lodówce zrodził nowe dietetyczne słodkości :) Aż sama się zdziwiłam jak wyrosły, mimo, że są głównie z maki żytniej, która jak wiadomo niezbyt dobrze spulchnia. Ale udały się nadwyraz, są lekko wilgotne, fajnie puchate i mocno czekoladowe w smaku, a do tego bez tłuszczu. Idealne do kawy :)
Dietetyczne ciasteczka brownie
(ok. 35 sztuk)
1 szklanka mąki żytniej
0,5 szklanki mąki pszennej
2 łyżki kakao
2 łyzki stewii
1 jajko
100g jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Mąkę łączymy z proszkiem, stewią i kakao, wbijamy jajko i stopniowo dodajemy jogurt ciągle wyrabiając ciasto, aż do odpowiedniej konsystencji- powinno być lekko wilgotne ale odchodzić od rąk. Wyrabiamy energicznie ok,. 5 min po czym wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Wyjmujemy, wałkujemy na grubość około 0.5cm podsypując mąką po czym wycinamy ciasteczka. Pieczemy ok. 10-15 min w 170stopniach.
Ten przepis zainspirował mnie też do dietetycznego brownie za które niebawem się zabiorę, mam nadzieję, że wyjdzie równie dobrze i też mnie pozytywnie zaskoczy.
Smacznego :)